Posty

Rozdział 1 (nowa wersja)

Wysunęłam się z przedziału, obładowana niczym wół - na ramieniu zwisała ciężka torba sportowa, w prawej dłoni trzymałam rączkę od walizki podróżnej a w drugiej klatkę z psem. Jęknęłam cicho, czując ból w lędźwiach, gdy ruszyłam do wyjścia, powoli i niezgrabnie. Przechodząc przez korytarz, przypadkowo szturchałam bagażami innych podróżników, ale nie reagowałam na ich wściekłe spojrzenia i dokuczliwe uwagi - chciałam już po prostu wyjść z klaustrofobicznego pociągu. Z westchnięciem ulgi wydostałam się przez przesuwne drzwi na peron, rozglądając się wokół, co, tak na dobrą sprawę, nie trwało zbyt długo z powodu dwudziestu pięciu kilogramów niecierpliwości w lewej ręce. Zaśmiałam się lekko i postawiłam klatkę podróżną na ziemi, po czym wyciągnęłam z torby smycz i obrożę. Z dna transportu dla mojego zwierzaka dobiegł donośny, nieznoszący sprzeciwu szczek. Prychnęłam lekko i otworzyłam klatkę, kucając przy radosnym psie. Nadia jeszcze raz kłapnęła pyskiem, po czym skoczyła na mnie i zaczęła

Prolog (nowa wersja)

              Delikatne ruchy mojego ciała spowodowane trzęsieniem się wagonu wybudziły mnie z mojego półsnu. Rozchyliłam lekko powieki, natychmiast je z powrotem zamykając, gdy ostre promienie słoneczne zaatakowały moje tęczówki. Przekręciłam głowę i wyciągnęłam kark, czując w nim lekkie strzyknięcie kręgów. Rozciągnęłam zastałe z niewygodnej pozycji kości, po czym usiadłam na piekielnym siedzeniu, spoglądając zaczerwienionymi oczyma w okno. Wagon poruszył się gwałtownie, sprawiając, że straciłam równowagę i omal nie runęłam wprost na twardą podłogę pociągu. Usłyszałam szmer i cichy skowyt, a gdy spojrzałam w ich stronę, ujrzałam klatkę, w której siedział mój wilczur, a która przesunęła się za sprawą gwałtowności ruchu. Nadia spoglądała na mnie niespokojnie zza krat, jakby z troską i wyrzutem na raz. Westchnęłam cicho i rozejrzałam się, czy nie idzie gdzieś konduktor, po czym podeszłam do swojego pupila i wypuściłam go z klaustrofobicznej przestrzeni. Niemal natychmiast dwadzieści

Cześć

No hejka.  Sytuacja wygląda tak, że czego to student nie zrobi, żeby się nie uczyć, prawda? A jako, że jestem studentką architektury to roboty mam od cholery. Przyda mi się chwila oderwania od nudnej codzienności kalek za 5 złoty i wielkiego miasta, więc postanowiłam poprawić od nowa tego bloga! Na razie będę się starać jak najszybciej wyremontować wszystkie 17 poprzednich rozdziałów (bo jako trzynastolatka tworzyłam tekst składający się z dialogów i 3/4), a później będę kontynuować historię. No więc... do usłyszenia Całusy